Dziś fragment niepozorny, Mk 1, 29-31 opowiadający o teściowej Piotra. Na pierwszy rzut oka wydaje się nam jakimś prywatnym `łącznikiem` pomiędzy przepowiadaniem w Synagodze i późniejszym działaniem apostolskim Pana Jezusa. I rzeczywiście jest to łącznik, ale jakże niezwykły!

Po pierwsze; Pan Jezus sam zbliża się do chorej kobiety. Najczęściej jest odwrotnie - to ludzie zbliżąją się do Pana Jezusa szukając pomocy, wręcz go `oblegają`. Sam Jezus natomiast zbliża się tylko trzykrotnie na kartach Ewangelii: tu właśnie po raz pierwszy, następnie po Transfiguracji na Górze Tabor aby uspokoić wystraszonych uczniów, i wreszcie przed Wniebowstąpieniem, aby tychże uczniów posłać na cały świat w Swoje Imię. 

Ponadto tu właśnie pada po raz pierwszy wielkie biblijne słowo ἐγείρω - powstań  używane zawsze kiedy mowa o Zmartwychwstaniu i które samo wystarcza aby streścić dzieło Syna Bożego: pierwszy spośród podniesionych przychodzi aby podnosić. 

Pięknie komentuje ten fragment Ojciec Francois Besonnet : 

Teściowa Szymona (1.29-31)

1:29 Zaraz po wyjściu z synagogi udali się z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja.

30 Teściowa Szymona leżała w łóżku z gorączką. Natychmiast rozmawiali z Jezusem o chorej kobiecie. 31 Jezus zbliżył się, ujął ją za rękę i podniósł. Gorączka ją opuściła, a ona im usługiwała.

W domu, natychmiast

Jak zwykle, Marek przechodzi do kolejnych wydarzeń bardzo szybko. Jednym skokiem jesteśmy w domu, w którym mówią Mu o gorączkującej teściowej!

I natychmiast, On ją leczy, a ona Mu posługuje! Odgaduję co myślą niektórzy i mówię im: nie, Jezus nie uzdrowił tej kobiety wbrew radom Szymona, jej zięcia, ani dlatego, że potrzebował służącej. Ten natychmiastowy rozwój wydarzeń jest konsekwencją tego co działo się w synagodze. Władza jego słów przechodzi teraz we władzę czynów. Królestwu Bożemu, które zapowiedział podczas nauczania (1,14-15,21), towarzyszą fakty bardzo realne: Ewangelia głoszona słowem wyrażana jest w gestach. Marek pokazuje nam, że władza Jezusa jest przede wszystkim niesieniem życia i zbawienia.

Dom braterski i dom - Kościół
Zapowiedź Królestwa nie ogranicza się do religijnej przestrzeni domu 
modlitwy, ale dociera do ogniska rodzinnego, aż do łóżka chorej kobiety, 
która nie mogła być w synagodze. 
Ewangelia przenosi się do domu cierpiącej kobiety. U Marka dom Szymona 
stanie się regularnym miejscem spotkań. Sytuacja ta musiała być podobna do 
bardzo realnej sytuacji pierwszych chrześcijan pochodzenia żydowskiego, 
wykluczonych ze swoich synagog i gromadzących się w swoich domach. 
Jednak nas ten tekst zachęca, abyśmy nie zamykali Ewangelii w ramach 
wyłącznie liturgicznych i żyli nią także w naszym codziennym życiu. 
Dom Szymona i Andrzeja jawi się jako nowa przestrzeń misji Jezusa 
i Jego uczniów, którzy ponownie zajmują centralne miejsce. 
Andrzej o greckim imieniu i Szymon o hebrajskim symbolizują w ten sposób 
braterską jedność chrześcijan powołanych do bycia rodziną, wspólnotą kościelną. 
I nie będzie to łatwe.
Przeklęta gorączka
Rozmawiali z Nim o niej. Przychodząc do domu, Jezus wysłuchuje 
wstawiennictwa uczniów i braci w intencji kobiety chorej na gorączkę. 
Nie jest to zwykła migrena, którą można wyleczyć małą musującą pigułką,
 ale paląca gorączka, którą w owym pierwszym wieku należy traktować 
poważnie. Kobieta cierpi na przeklętą gorączkę, taką, jakiej sam Bóg używa, 
aby przestrzec tych, którzy sprzeciwiają się Jego Prawu: 
Pan dotknie cię słabością, gorączką, zapaleniem, palącym gorącem... (Pwt 28,22). 
W popularnych (by nie powiedzieć sztywnych) wierzeniach często mylono 
chorobę i boską klątwę. Tutaj pokojowe gesty Jezusa ukazują, 
że Jego działanie przynosi uzdrowienie, przywrócenie do łaski, 
zmartwychwstanie.
Bez ceremoniału 
Marek ponownie opisuje gesty Jezusa w sposób bardzo zwyczajny: 
podchodzi, bierze za rękę i podnosi. Nic nadzwyczajnego, 
żadnych szczególnych kompetencji uzdrowicielskich. Jezus nie wypowiada 
ani słowa, ani nawet modlitwy. To ubóstwo i to milczenie wyrażają skuteczną 
delikatność Jezusa wobec `nieczystej` chorej kobiety leżącej w łóżku. 
I oto stoi, podniesiona ze swojej choroby, pełna życia, aby im usłużyć. 
Jezus przywraca życie i wigor czyniąc o wiele więcej niż samo uzdrowienie
 jednej osoby: teściowa staje się tu pokorną służebnicą i nie jest nawet 
przedmiotem pochwał, a przecież z jej powrotu do życia korzysta cały dom. 
Uzdrowienie jednego służy życiu wszystkich.

 Francois Besonnet w blogu aulargebiblique 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga